Berenika i Zwierzyniec niebieski
Tak jak pisałam, ostatnio byłam z rodzicami w Warszawie. Dużo się działo; mój kuzyn Łukasz ma mnóstwo zabawek, które osłodziły mój smutek, gdy rodzice zostawili mnie w łóżeczku, a sami pojechali na otwarcie planetarium Niebo Kopernika. Najbardziej kosmiczną zabawką, jaką znalazłam w pokoju był Buzz Astral z Toy Story, z którym zawarłam dłuższą znajomość, a jego opowieści o Kosmosie umiliły mi czas do powrotu rodziców, który – ku rozpaczy babci – nastąpił około trzeciej nad ranem w poniedziałek.
Podróż powrotna z Warszawy trwała siedem długich godzin. Mama z tatą zabawiali mnie opowieściami z uroczystego otwarcia planetarium, z których najlepiej zapamiętałam słowa mamy:
– Pamiętaj, Bereniko. Nie myl nigdy astronomii z astrologią, ponieważ zjawiska astronomiczne to nie to samo, co zjawiska astrologiczne. Szklana kula, którą tato ma w planetarium, nie przepowiada przyszłości, to zwyczajna lampa plazmowa.
– Niestety, panu Szymonowi Majewskiemu z telewizji chyba nikt tego nie wytłumaczył – wtrącił tato znad kierownicy. – Pytając o zjawisko astrologiczne, jakie było widoczne w tym tygodniu na niebie, wymienił między innymi zaćmienie Księżyca. A to przecież nie astrologia, która jest pseudonauką o wpływie gwiazd na ludzkie losy, tylko czysta astronomia, mechanika nieba, która przewiduje ruchy ciał niebieskich we Wszechświecie. Prawda, Marian? – zwrócił się do mojego ulubionego szczura – gościa wszystkich polskich planetariów. Wydawało mi się, że Marian potakująco machnął ogonem, ale nie jestem pewna...
– Tato nie wróży z fusów ani z gwiazd, nie czyta też ze szklanej kuli – ciągnęła mama. – Ale w naszym Bajkonurze, tak jak w Niebie Kopernika, możemy pokazywać przeszłość i przyszłość; przenosić się w czasie i przestrzeni. Nie ma to jednak nic wspólnego z astrologią. Jedyne, co łączy astronomię i astrologię, to znaki Zodiaku, czyli Zwierzyniec niebieski. Chyba właśnie przez to ludzie czasami mylą astronomów z wróżbitami. Tato tłumaczył kiedyś pewnej pani, czym różnią się gwiazdobiory zodiakalne od znaków Zodiaku. Znaki Zodiaku to te, które mamy w horoskopach. Każdy z nich zajmuje równy fragment nieba, a dokładniej 1/12 obwodu nieba. Poczekaj chwilkę, zaraz ci to pokażę – mówiąc to mama poszperała w torbie z zabawkami i wyjęła z niej książeczkę, na okładce której narysowany był duży zegar z dwiema wskazówkami – długą i krótką.
– Odstęp pomiędzy godziną dwunastą i pierwszą to 1/12 całego zegara, czyli jeden znak Zodiaku na niebie. Pomiędzy pierwszą i drugą godziną to następny, i tak dalej, aż odliczysz wszystkie dwanaście znaków. Rozumiesz?
–A-a – przytaknęłam. – Świetnie. Czyli jeden znak Zodiaku to jeden miesiąc w roku. Liczyć zaczynamy od znaku Barana, dalej mamy znak Byka, Bliźniąt, Raka, Lwa, Panny, Wagi, Skorpiona, Strzelca, Koziorożca, Wodnika i Ryb. Znaki odmierzamy zgodnie z rzeczywistym ruchem Słońca na niebie. Jasne?
Nie do końca wszystko rozumiałam, ale słuchałam cierpliwie.
– Gwiazdozbiory zodiakalne to zupełnie inna historia. Prawie sto lat temu astronomowie z całego świata zebrali się i zrobili porządek na niebie. Do tej pory panował na nim ogromny bałagan. Teraz wszystkich gwiazdozbiorów jest osiemdziesiąt osiem. Skąd wzięły się gwiazdozbiory wyjaśnię ci innym razem, bo to temat na bardzo długą opowieść, ale teraz powiem ci tylko, że gwiazdobiór to pewien kawałek nieba, który najczęściej kojarzy nam się z bohaterem jakiejś legendy, a dla astronomów to dokładnie wyznaczony wycinek nieba, mający niewiele wspólnego z romantycznymi historiami o zwierzętach, potworach i księżniczkach.
– Znaki Zodiaku mają równą wielkość, a gwiazdozbiory zodiakalne, czyli te, pośród których porusza się na niebie Słońce, Księżyc i planety, są duże i małe – tato włączył się do rozmowy. – Panna jest ogromnym gwiazdozbiorem, prawie największym na całym niebie, a twój gwiazdozbiór – Baran – jest całkiem mały.
Aha! W końcu dowiedziałam się najważniejszego – jaki jest mój znak Zodiaku. To Baran!
– Twój znak Zodiaku to Baran – mówił dalej tato, jakby czytając w moich myślach. – Ale gwiazdozbiór, w którym było Słońce w chwili, w której się urodziłaś, czyli 11 kwietnia 2010 roku o godzinie 7:50, to Ryby. Astrologicznie jesteś więc Baranem, ale astronomicznie – Rybą.
Wszystko mi się pokręciło. Ryby połączyły się z Baranem, Koziorożec z Wodnikiem, a Lew z Panną. Czy kiedykolwiek to wszystko zrozumiem...?
– Musisz wiedzieć, że jest jeszcze tzw. trzynasty znak Zodiaku, czyli Wężownik – mówił dalej tato. – Jego i resztę gwiazdozbiorów pokażę ci w planetarium przy najbliższej okazji, dobrze?
Sennie kiwnęłam głową.
– Daj spokój, ona już śpi – jak przez mgłę słyszałam mamę.
Przecież ja nie śpię, tylko się wam tak wydaje... O planetarium nie zdążyłam posłuchać – obudziłam się, gdy dojeżdżaliśmy do domu. Tato obiecał, że opisze wizytę w Warszawie jako etap Podboju Polskich Planetariów i przeczyta mi ją na głos. Nie mogę się doczekać!